Hollywoodzkie efekty specjalne to nie tylko CGI – wciąż istnieje świat stworzeń, rekwizytów i animatroniki, które sprawiają, że sceny filmowe wyglądają jak z życia wzięte. Ostatnio coraz więcej filmowców powraca do efektów praktycznych. W Studio Gillis w Los Angeles zajmują się tym od ponad 30 lat, pracując nad takimi filmami jak „Obcy i Predator”, „Wstrząsy”, „Jumanji”, „Prey”, „Pewnego razu w Hollywood” czy „Jurassic World: Upadłe Królestwo”. A druk 3D? Zdecydowanie z niego korzystają. Oto spojrzenie zza kulis na to, jak wykorzystują go do przekształcania pomysłów w filmową magię.

Studio Gillis powstało ponad trzy dekady temu z inicjatywy legendarnego Aleca Gillisa, jednego z jego założycieli, i od tego czasu zajmuje się tworzeniem praktycznych efektów – czylii stworzeń i ruchomych modeli do niektórych z Twoich ulubionych filmów. Chociaż nadal polegają na technikach praktycznych, druk 3D wprowadza ciekawy akcent. Sara Villareal, twórczyni efektów specjalnych, która prowadzi ich pracownię druku 3D, pokazała nam, jak przyspiesza to pracę nad projektami takimi jak „Obcy: Romulus”.

 

Popijaliśmy kawę w ich sali konferencyjnej, gdy obok nas stał naturalnej wielkości Predator, na ścianie wisiało popiersie królowej Obcych, a pod stołem leżało oryginalne jajo Obcego. Duża figurka Cootie z „Jestem Panną” zerkała na nas z góry. Warsztat to zupełnie inny świat: stanowiska robocze do mechaniki, elektroniki i postprodukcji, na których piętrzyły się na wpół ukończone projekty. Coś dzikiego siedziało w kącie… Jest jednak pod NDA, więc nie możemy nic powiedzieć! Ich lab 3D znajduje się tuż przy stołach roboczych, zapewniając płynny przepływ pracy.

Tworzenie niestandardowych mechanizmów

„Druk 3D znacznie ułatwia mi pracę” – mówi Sara. „Wcześniej stworzenie elementów do animatroniki trwało wieczność – ktoś musiał wyfrezować lub wytoczyć każdy element, przetestować go i najczęściej powtórzyć to wszystko kilka razy. Teraz, dzięki cyfrowym projektom i szybkiemu prototypowaniu, pomijamy całe to wyczekiwanie”. Pokazuje nam model małpy, której pysk porusza się jak prawdziwy. „Pod spodem znajduje się zdalnie sterowany mechanizm” – mówi. „Stara wersja była wykonana w tradycyjny sposób – szkło, plastik i metal, wszystko trudne do naprawienia. Ten wydruk 3D jest łatwiejszy do dostosowania lub naprawy”.

Następnie wyciąga chestburstera wraz z „dzieciątkiem obcego”. „To ta sama instalacja, której używaliśmy w Prey” – mówi. „Dyski i cięgna wydrukowane są z nylonu – gdy popychamy i ciągniemy za drążki, obcy porusza się jak wąż. Nazywamy to mechanizmem macek i stosujemy go w wielu stworzeniach. Jest też wersja do scen z głowami, w których nie możemy się zbytnio zbliżyc”.

Za pomocą dwóch drążków ten mały Obcy skręca się i wygina, wykonując niesamowite ruchy – tak jak wtedy, gdy wyszedł z biednego Kane’a w pierwszym filmie…
W „Obcy: Romulus” kluczowe były efekty praktyczne. „Fede Alvarez chciał poczuć klimat pierwszego Obcego” – mówi Sara. „Wydrukowaliśmy miniatury statków kosmicznych, chestburstera i kilka rekwizytów. Kręcenie z miniaturami to świetna zabawa, a fani wciąż to uwielbiają”.

Jako przykład podaje nam granat – rekwizyt Predatora z gry „Prey”. „Wydrukowany i pomalowany”, mówi. „Szybko, tanio, łatwo. Drukujemy też rany, rekwizyty – mnóstwo rzeczy. Otwiera to wiele możliwości”.

A to tylko ułamek tego, co potrafi Studio Gillis. Niestety (dla czytelników) większość z nich jest objęta ścisłą tajemnicą handlową.

Dorobimy to w postprodukcji

Postprodukcja ma kluczowe znaczenie dla realizmu i różni się w zależności od zakresu projektu i terminów. „Czasami drukujemy podstawowe struktury, a następnie przekazujemy je rzeźbiarzom i malarzom” – mówi Sara. „Innym razem wydruki trafiają prosto ze stołu drukarki do lakierni, co znacznie przyspiesza produkcję”.

Niektóre zlecenia zawierają listy od 50 do 100 części i Sara musi zdecydować: ładnie czy szybko? Rzeźbione czy składane?

Nadrabianie zaległości technologicznych

Druk 3D świetnie nadaje się do odzyskiwania rzeczy z poprzednich projektów – takich jak maski lateksowe lub formy, które szybko się zużywają. „Dzięki temu można je zachować na dłużej” – zauważa Sara. W połączeniu ze skanowaniem 3D znacznie usprawniło to niegdyś ryzykowny i niewygodny proces odlewania.

„Nie każdy aktor ma możliwość do nas wpaść” – mówi. „My za to możemy ich zeskanować w dowolnym miejscu, wydrukować dokładne kopie i za każdym razem wszystko pasuje”. Mogą też otrzymać skan aktora przebywającego na drugim końcu świata – w erze cyfrowej to żaden problem.

Sara śmieje się, wspominając klapę lifecastu: „Björk nie powiedziała, że ma klaustrofobię. Nałożyliśmy silikon, a ona spanikowała – 'Potrzebuję mojej muzyki!’. Kopała, krzyczała, aż w końcu ją wyciągnęliśmy”.

Hollywoodzkie studia filmowe zaczynają doceniać zalety druku 3D. „Niektórzy ludzie początkowo niechętnie podchodzili do technologii takich jak CGI czy drukowanie” – mówi Sara – „ale jest to przydatne w przypadku dużych partii – zbroi, form i podobnych rzeczy – to działa. I będzie się tylko rozwijać”.

Wewnątrz pracowni 3D

Studio Gillis dysponuje różnego rodzaju narzędziami, ale do druku 3D używają głównie maszyn Original Prusa. „Mamy drukarki MK4S – niektóre nowe, inne po modernizacji z MK3 oraz XL z pięcioma głowicami” – mówi Sara. „To prawdziwe woły robocze, które nie mają dnia wytchnienia”.

A dlaczego Prusy? „One po prostu działają”, wzrusza ramionami. „Żadnych niespodzianek przed przyjazdem klienta. Napięte terminy? Żaden problem. Jakość druku jest świetna, a w razie problemów można liczyć na wsparcie”.

Sara wykorzystuje różnego rodzaju materiały do druku – PLA, PETG, ASA, TPU, nylon… Wielonarzędziowa XL skłoniła Sarę do eksperymentów z prawdziwym drukiem wielomateriałowym. „Mieszamy różne materiały w jednym wydruku – TPU z podporami z PLA, które po prostu można oderwać lub rozpuszczalny w wodzie filament do drukowania idealnych rur” – mówi. „Koniec z dzieleniem dużych części. To zmienia sposób, w jaki robiłam to przez 10 lat. A zmieniarka narzędzi jest idealna dla mechanicznych głów”.

Bądź jak Sara – realizuj swoje projekty!

Sara rozpoczęła swoją przygodę z drukiem 3D w 2017 roku od podstawowego RepRapa. „Drewniana rama, niekończące się poziomowanie… Miałam tego dość” – śmieje się dzisiaj.

Sfrustrowana, wkrótce przesiadła się na Original Prusa MK2.

„Budowa zestawu MK2 nauczyła mnie, jak działają drukarki. To było bezcenne dla mojej kariery” – mówi. „Większość ludzi kupuje jedną drukarkę, używa jej, a gdy się zepsuje, to się załamują. To nie ja – ja się tym zajmę”.

Dziś może udzielać rad tym, którzy chcą dostać się do branży filmowej.

„Twórz własne rzeczy – rekwizyty, cosplay, cokolwiek” – mówi. „Udostępniaj je online, wysyłaj maile do warsztatów takich jak nasz. Potrzebujemy kreatywnych ludzi”.

I dodaje jeszcze jedno: „Kup sobie drukarkę 3D. To teraz standard i otwiera tak wiele możliwości”.

Kto by się z tym nie zgodził?

 

Jakub Kmošek, Štepán Feik i Tanya Nedeva